Zosia (z domu Sawicka) urodziła się w Kowlu w 1925 roku. Była szwagierką mojej siostry. Poznałam ją w 1991 roku na ślubie Lucy i Zygmunta, który odbył się w domu ze względu na stan zdrowia pana młodego. Od tego czasu nazywała mnie siostrą. Mieszkała we Wrocławiu. Po śmierci Lucy czasem pisałyśmy do siebie listy a czasem zamieniałyśmy kilka słów przez telefon. Była osobą niezwykle ciepłą, serdeczną, życzliwą, operującą w cudowny sposób językiem ojczystym zarówno w piśmie jak i w mowie, emanującą opanowaniem, spokojem i ogromną dystynkcją godną prawdziwej damy, którą była. Była nią naprawdę, choć zdawałoby się niemożliwe pozostanie taką ze względu na potworne przeżycia, jakie stały się jej udziałem od momentu, gdy wraz z mamą została wywieziona na Syberię w 1940 roku.
Tę straszliwą tułaczą, męczeńską dolę opisała w książce „Ociosani” pod pseudonimem Zofia Tarkocińska. W necie wystarczy wpisać nazwisko, aby na You Tube móc posłuchać relacji Zosi z wydarzeń, w których uczestniczyła jako młodziutka dziewczyna, tak wciąż żywych w pamięci, przejmująco świeżych mimo upływu czasu. Z ogromną pokorą i skromnością, które to cechy posiadają jedynie ludzie wielcy duchem, przez całe swoje życie po powrocie do Polski w 1946 roku starała się przekazać jak najwięcej prawdy o Golgocie Wschodu. Robiła to nie dla zemsty ale ku przestrodze i ku pamięci. Dlatego szczególnie ukierunkowała się na pracę z młodzieżą. Należała do założycieli Stowarzyszenia Pamięci Zesłańców Sybiru, którego była Honorowym Członkiem, pełniła przez wiele lat funkcję prezesa Dolnośląskiego Oddziału Sybiraków. Zmarła 5 września 2016 roku. Żyje w pamięci bliskich i znajomych oraz w sieci, dzięki czemu wciąż nowi ludzie mogą poznawać Jej historię.
27.04.2017
Myszko:-) piszę te słowa, żebyś mogła łatwo znaleźć tekst do przeczytania.
Miłego pobytu 🙂