Niezmienność

Na szczęście są na tym świecie elementy niezmienne. Słońce wschodzi i zachodzi, chmury płyną przeganiane podmuchami wiatru, pory roku – mimo ocieplenia globalnego – wciąż po sobie następują, ludzie się rodzą i umierają, tego nic nie zmieni. Odejdą wszyscy. Wyszłam wcześnie rano z Szilunią. Cisza, spokój niedzielnego poranka. Przy ulicy jest pole, jedno jedyne, prawdziwe, uprawiane pole, na którym dojrzałe żyto – ma duże wąsy, to chyba nie pszenica, w każdym razie zboże:) – faluje i szumi jak morze. Zapach boski, znów wspomnienia – jak u babci w stodole. Ogromna ilość owadów uwija się wśród tej roślinności, poza muchami różnej wielkości jakieś bąki, osy, pszczółki pracowite, zresztą wszystkie się uwijają pracowicie – dodam dla sprawiedliwości. Motylki brązowe co w kolorowe wzorki skrzydełka mają, kremowe w ciemne kropki, zwykłe cytrynowe, małe beżowe i niebieskie – też się uwijają. Pachną też iglaki zmoczone deszczem, który spadł nad ranem, pachną trawy i inne różnobarwne rośliny łąkowe, których nazw nie znam. Ale ten fakt nijak na nie nie wpływa i wcale nie pachniałyby mniej ani nie byłyby piękniejsze gdybym wiedziała 🙂 Nazwać potrafię dziurawiec, krwawnik, maki, kąkole, bławatki, osty o fioletoworóżowych kwiatach. Poruszają się na wietrze różne różniste trawy z puchatymi pióropuszami. W ogródku są małe, rosną przy samej ziemi ale na dzikiej łące sięgają mi do ramion. Sunia w nich niknie cała. Ma obróżkę zabezpieczającą przed kleszczami oraz preparat raz na 4 tygodnie podawany na skórę, więc powinna być bezpieczna. Niucha, wącha bo zapachów ją interesujących jest mnóstwo i niekoniecznie ta woń należy do moich ulubionych 🙂 Zawsze zmierza w miejsce, w którym przechodzą dziki, sama widzę ich ślady. Poza tym spotykałyśmy już sarny, lisy, wiewiórki, zając się kiedyś przemknął. Ptactwa różnorodnego jest mnóstwo. Mają dobre warunki ponieważ niedaleko znajduje się Park Krajobrazowy. Po raz pierwszy niedawno zobaczyłam sójkę (co to się wybiera nad morze ale wybrać się nie może), kuzynkę sroki. One są przepiękne! Ale skrzeczą dokładnie jak kuzynki. Jeśli zaczną rozmawiać ze sobą, a już nie daj Boże kłócić się, to uszy zatykać chwilami trzeba. Skaczą małe ptaszki, też różne, sikoreczki, wróbelkowate, pliszki widziałam, kosy i inne tej wielkości. O gołębiach zwykłych i pięknych białych hodowlanych też wspomnieć należy. Szczególnie piękny z wielkim czubem z piórek na łebku usiadł nieopodal i wcale nie uciekał, musiałam Szilkę chwycić, żeby ona nie chwyciła jego. Bez instynktu samozachowawczego czy co?
Po obu stronach torów kolejowych ciągną się działki. Latem, szczególnie podczas ładnej pogody i w weekendy, posiadacze ogródków spędzają tu również noce. A jakie ładne domki widać z uliczki, niektóre cudne:) Rankiem wystarczy przeheblować ząbki (termin zapożyczony od pani Mirki z działki) i … się żyje! Dzięki temu Szilunia miała spacer wyjątkowo urozmaicony spotykając yorkusia Kukiego, z którym się pobawiła, wymieniła poglądy z dwoma innymi pieskami biegającymi za siatką. Zaczęło kropić więc wróciłyśmy do domu, w sumie dobrze, nie trzeba będzie podlewać.

23.07.2017

Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Myślę sobie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *