Szczepienie

Pojechałam autobusem do miasta stołecznego 🙂 Pojechałam się zaszczepić po raz trzeci. Od czasu pierwszej dawki mam święty spokój a przedtem nie mogłam sobie poradzić – jedno zapalenie oskrzeli goniło drugie, jedno się jeszcze nie skończyło a zaczynało się następne i
tak w koło Macieju. Męczyłam się straszliwie, dusiłam, kaszel wyciągał ze mnie wszystkie siły, same najgorsze myśli przychodziły do głowy i wylądowałam w szpitalu na Płockiej. Ówczesna moja pani pulmonolog pomogła mi Encortonem. Długa to była kuracja, najpierw się zwiększało dawkę a potem zmniejszało. Kiedy wreszcie pierwszy raz od bardzo długiego czasu nie było objawów choroby poradziła mi szczepienie. Posłuchałam i całe szczęście, jestem jej baaardzo wdzięczna. Drugą dawkę powtórzyłam po 4 latach, teraz przyszła pora na kolejną, dlatego pojechałam. Okazało się, że tamtej szczepionki już się nie produkuje, tej powtarzalnej. Jest inna, nowa, jednorazowa, czyli na zawsze i do końca życia. Cóż było robić, zdecydowałam się mimo ceny takiej, że ho ho! I tak wyjdzie taniej niż leczenie nawracających infekcji.
Pojechałam do stolicy klimatyzowanym autobusem siedząc wygodnie, a jak! – bo już wakacyjny luz w środkach komunikacji miejskiej, dwa przystanki chłodnym metrem pokonałam błyskawicznie a potem piechotą kawałek z wielką przyjemnością. Wiał miły wiaterek i wcale upał mi nie dokuczał. Załatwiłam sprawę bez kolejki i wróciłam tą samą drogą. Nawet na powrotny autobus długo nie czekałam przy Wilanowskiej. Całe szczęście, bo nie było się gdzie przed słońcem skryć, wiatę przystankową wypełnili oczekujący pasażerowie, wszelkie zacienione miejsca obok również. Mąż chciał mnie rano zawieźć, lecz nie skorzystałam. Babci D. lepiej na dłużej nie zostawiać samej, poza tym trzeba byłoby pakować psy do auta i męczyć je w upał, potem czekaliby w samochodzie na mnie nigdy nie wiadomo ile czasu a przecież mój jaśnie pan szofer osobisty upałów nie lubi. Wolałam więc pojechać sama. Wybrałam tę opcję z jeszcze jednego powodu – mam bilet na cały rok i
na wszystkie linie! Mogę sobie teraz jeździć ile dusza zapragnie. Po 65-tych urodzinach zafundowałam sobie taką przyjemność. Przyjaciółka M. uprzejmie doniosła mi, że ona już taki ma i poszłam w jej ślady, kiedy tylko nabyłam  uprawnienia. Ponieważ bilet miesięczny (właściwie Warszawska Karta Miejska to się nazywa) kiedyś miałam, pani w kiosku naładowała mi go/ją odpowiednio i mam. Taki to powiew wolności odczułam 🙂
Muszę przyznać, że do domu weszłam po powrocie z dziką rozkoszą i witana przez cudne mordulki kochane rzuciłam się na wodę mineralną wypijając duszkiem dwie szklanki. Poza tym dziś mam się nie męczyć i odpoczywać, co niniejszym czynię 🙂

To jest kotuś odpoczywający przy piwie 🙂 podczas koncertu w Muzycznej Owczarni w Jaworkach koło Szczawnicy

Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Myślę sobie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

25 odpowiedzi na Szczepienie

  1. BBM pisze:

    Ja ostatnio / ale już dość dawno/ doszczepiałam żółtaczkę, bo takie były wymagania. Tfu, tfu!- wygląda na to, że jestem dość odporna. Co miałam przechorować, przechorowałam w dzieciństwie i… widać wyczerpałam limit. ;)))

    • anka pisze:

      BBM:-) I bardzo dobrze, że masz spokój 🙂 Ja się wtedy tak wymęczyłam, że naprawdę myślałam, iż uduszę się na amen, a to wcale przyjemne nie jest. Zresztą z duszeniem kojarzy mi się bronchoskopia, najgorsze (dla mnie) badanie jakie w życiu miałam. Koszmar po prostu i więcej nie chcę. Wolę szczepienie 🙂

      • BBM pisze:

        Aniu! Nie chciałabym, żebyś mnie źle zrozumiała- nie należę do ŻADNYCH antyszczepionkowców: ani dla dzieci, ani dla dorosłych. Uważam, że szczepienie to wyraz odpowiedzialności za zdrowie własne lub bliskich. Chciałam się tylko pochwalić i chyba głupio mi wyszło! ;((
        Bronchoskopii nie miałam, miałam gastroskopię i mogę powtórzyć za Tobą- nigdy więcej!!! ;(((
        Dużo zdróweńka i trochę chłodu! :))

        • anka pisze:

          Matyldo! Nigdy w życiu bym Cię nie posądziła o przynależność do CZEGOKOLWIEK głupiego jak np. narażanie dzieci swoich i cudzych na choroby i śmierć z powodu skrajnej nieodpowiedzialności i braku wyobraźni!!!
          Zrozumiałam 🙂 , że na szczęście nie dokucza Ci żadna paskuda zmuszająca do częstych kontaktów ze służbą zdrowia i oby tak dalej.
          Bronchoskopia i gastroskopia to siostry dwie okropne, jedną miałam drugiej nie ale wiem, że obydwie są straszne 🙁 Nie chcę ich znać 😉
          Chłodu trochę by się przydało, w domu mam teraz 33 st.
          Dziękuję i ściskam Cię mocno 🙂

  2. jotka pisze:

    Takie załatwianie spraw to rozumiem, nie zawsze się tak udaje. Odpoczywaj więc i niech szczepionka działa cuda!

  3. anka pisze:

    Jotko:-) Cuda nie cuda, abym się więcej dusić nie musiała to wystarczy 🙂
    Widocznie wczoraj miałam dobry dzień na załatwianie spraw. Uprzedzała mnie pani szczepiąca, że mogę mieć różne objawy poszczepienne. Miałam tylko kilka napadów kaszlu i przez chwilę pobolała mnie głowa, lecz akurat to mogło mieć związek z pogodą.
    Odpoczywanie bardzo mi się podobało i należałoby je włączyć do programu dnia 😉

  4. ervi pisze:

    Kot zrelaksowany xD

  5. Thank you ever so for you article post. Really looking forward to read more. Much obliged.

  6. Urszula97 pisze:

    Super załatwienie sprawy.Ja jutro mam wizytę o 13. 30 w największy upał.Nie chce się robić w taki upał to się wypoczywa.Chociaż ja dzisiaj upiekłam strucel z nadzieniem orzechowym i zamroziłam.Ślubny ma w przyszłym tygodniu urodziny to już jedno ciasto mam i kombinuję co by tu jeszcze upiec i zamrozić,zawsze sobie znajdę jakąś robotę,dzisiaj nawet trochę szydełkowałam.Na tym 7 pietrze jak w piekarniku.Chłodne z puchatym przesyłam.

    • anka pisze:

      Ula:-) U mnie, czyli teraz u Małego bo on tam mieszka, na 4 piętrze też piekarnik i to rozpalony na maksa, od dachu grzeje bo ostatnie piętro. Moczyłam ręczniki i wieszałam w oknach od zewnątrz, trochę pomagało. Jak wyschły – moczyłam i tak w kółko.
      Teraz mam dobrze, chłodno wewnątrz, psy na kafelkach rozpłaszczone, okna przysłonięte i nie jest źle. Ale wyjścia na 13.30 nie zazdroszczę. Mnie czeka za tydzień na tę samą godzinę, mam dentystkę i nie wiem jak pogoda się trafi.
      Może nie piecz tylko coś na zimno zrób? Sernik na zimno z galaretkami albo na herbatnikach. Lody dokupisz i wyżerka, że hej 🙂 Akurat na taką temperaturę.
      Dzięki za Chłodne i Puchate, odsyłam i dodaję trochę Mokrego 🙂

  7. cieniewiatru pisze:

    szybko i sprawnie 🙂

  8. fuscila pisze:

    A jakiej choroby dotyczy to szczepienie? Możesz zdradzić?

    • anka pisze:

      Fusilko:-) Oczywiście, żadna tajemnica. To szczepienie przeciwko pneumokokom. Pani dr kazała mi wtedy zaszczepić się przeciwko zapaleniu płuc – więc poszłam i tak powiedziałam, bo ja taka bystra przecież jestem 😉 Dopiero przeczytałam w książeczce o co chodzi. Jak zwał tak zwał – ważne, że działa i nawet jeśli dopadnie mnie jakieś przeziębienie, grypa czy coś podobnego, przechodzi szybko i ma lekki przebieg. Praktycznie nie choruję, Mąż łapie różne france a ja nie.

  9. Mysza w sieci pisze:

    Odpoczywaj i niech się wszelkie pneumo i inne wstręciuchy chorobowe trzymają od Ciebie z daleka 🙂 Małego też przeciw pneumokokom zaszczepiliśmy, zwłaszcza przy podejrzeniach astmowych to bardzo ważne. Zdrówka Aniu i trzymajcie się w tej saunie 🙂

  10. Mysza w sieci pisze:

    Dobrze, że masz teraz dużą odporność, oby tak dalej i niech się wszelkie pneumo i inne wirusiska trzymają od Ciebie z daleka 🙂 My też zaszczepiliśmy Małego przeciw pneumo i menigokokom, nie wiedziałam, że jest taka szczepionka i dla dorosłych. Zdrówka Aniu i uściski dla Was 🙂

    • anka pisze:

      Myszko:-) Uściski przyjmujemy i odwzajemniamy 🙂 Za zdrówko dziękujemy i życzymy Wam jak najwięcej aby go było 🙂
      Dobrze, że Mały zabezpieczony, na sobie sprawdziłam skuteczność i polecam.
      W nocy była burza i ulewa, teraz jest chłodniej i spory wiatr wieje przez cały czas, od samego rana, nawet okna musiałam pozamykać, żeby przeciągu nie było a wczoraj nie dało się wysiedzieć bez przewiewu. Przynajmniej roślinki podlało.

  11. anka pisze:

    Ervi:-) Może łyknął przy innym stoliku 😉 Przy naszym od razu usnął i odpoczywał 🙂

  12. veanka pisze:

    A za pięć lat będziesz miała tę Warszawską Kartę Miejską za darmo!
    Ja już od dwóch lat jeżdżę po całym mieście za friko;).
    ps. nie tyłaś po tym Encortonie?, wszak to jest silny steryd i ja po nim zrobiłam się bardzo „męska” taka babochłop;).
    Całe szczęście, ze po odstawieniu leku sylwetka wróciła mi do normalności.
    Pozdrówka z orzeźwiającym wiaterkiem przesyłam;).

  13. anka pisze:

    Veanko:-) Nie tyłam, miałam tyle różnych dodatkowych „atrakcji”, że nie przełożyło się na zwiększenie wagi.
    Pięć lat wydaje się długim okresem czasu a przeleci jak mgnienie oka, wiadomo przecież, że „temu czasu” poplątała się szybkość z jaką się porusza … 😉 Na razie cieszę się z tego co mam. Czuję się taka wolna, dzika i swobodna mogąc sobie podjechać jeden przystanek i nie zastanawiać się nad ceną biletu tudzież sposobem jego zdobycia, bo te wszystkie automaty są nie dla mnie. Zanim przeczytam o co chodzi zmieniając patrzałki i wykonam polecenia to 15-tu kontrolerów mnie dopadnie…

Skomentuj Mysza w sieci Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *