Pierwszy weekend

Już pierwszy weekend nowego roku za nami. W sobotę rano sypał śnieg, w niedzielę też – dużymi, pięknymi płatkami. Dzieciaki wyległy gromadnie na podwórka, na placu zabaw było głośno, cieszyły się zimą jak tylko dzieci potrafią. Co do mnie, wolałbym tylko na obrazku śnieg oglądać. Ślisko, zimno, brr, nie lubię:((( Zimno tym bardziej mi dokucza, że już przed świętami zrobił mi się jęczmień na powiece, jeden jeszcze nie zniknął a już drugi się przyplątał, więc weekend upłynął na walce z opuchlizną, bólem i swędzeniem. Na dodatek ze świadomością, że w poniedziałek mam wizytę u pulmonologa i będę musiała między ludźmi się pokazać wyglądając jak potwór. Znowu brr, nie lubię:(((
Na plus jednak też coś było, przecież równowaga w przyrodzie powinna zostać zachowana:))) Przeczytałam kolejne dwie książki z gwiazdkowych prezentów, upiekłam zawijaski makowe wykorzystując miseczkę maku, który została ze świąt (zniknęły), ugotowałam wielki garnek pysznego kapuśniaku, znalazłam teczkę z dyrdymałkami po czym wklepałam je do Lapcia oraz – nie wywinęłam orła idąc po śliskiej uliczce:)

A teraz jest już poniedziałek, wróciłam od pulmonologa, nie pogorszyło się więc jest się z czego cieszyć. Przed drzwiami gabinetu, w którym robi się spirometrię, spotkałam koleżankę z pracy. Należy ona do pokolenia wcześniejszego niż ja, ma tyle lat ile babcia D. Ale jest w świetnej formie! Mówi się, że skrzypiące drzewo dłużej stoi, może to i prawda. Zawsze coś tam jej dolegało i tak jest dalej, trudno, żeby nie było, lecz formy jej można pozazdrościć. Była ładną kobietą i taką pozostała, zadbana, ubrana, rozbawiłyśmy całą kolejkę, która się zwiększała z chwili na chwilę, ponieważ tak to już jest z kolejkami w przychodni – a to się pan doktor spóźni, bo coś wypadnie, a to nakładają się godziny przyjęć pacjentów, bo komputer
zaszalał, a to ktoś musi bez kolejki bo coś tam…samo życie. Mimo to było sympatycznie i wesoło. I niech tak pozostanie przez cały rok:)))

7.01.2019

  • emma_b każdemu to, na czym mu mniej zależy…a ja tak czekam na śnieg…
    ciekawa jestem dlaczego chodzisz do pulmonologa. ja powinnam już dawno pójść, ale nieustająco przekładam wizytę.
  • annazadroza Emmo:-) Ładny, puszysty śnieg iskrzący się w słońcu – to tak, najlepiej oglądany przez okno siedząc w cieple. Ale śliski chodnik/ulica/droga z lodowymi grudami i na których się ślizgam, potwornie zimny wiatr, w ogóle zimno- to nie moja bajka. Kiedyś mówiłam, że powinnam na zimę odlatywać do ciepłych krajów, teraz już lecieć nie chcę, wystarczy nie wychodzić z domu bez istotnej potrzeby, a całkiem nie musieć jechać do miasta.
    Do pulmonologa chodzę, bo mi każą:) Mam astmę i sarkoidozę płucną, które trzeba kontrolować i brać leki. A Ty jak masz iść to idź, żebyś nie musiała dzięki zaniedbaniu jakiemuś robić np. bronchoskopii,brr, to było najgorsze badanie jakie przeszłam w życiu.
  • tessa37 Wszystkiego Dobrego w Nowym Roku:)
    Narobilas mi ochoty na kapusniak:) Musze koniecznie zrobic w tym tygodniu:)
    Na mnie tez czeka pulmonolog, nie wyrobilam sie w grudniu, kiedy robilam wszystkie inne badania kontrolne.
    Jeczmienia nie zazdroszcze, moja babcia zawsze mowila, ze trzeba zlota obraczka potrzec;) Nigdy nie mialam, wiec nie wiem, czy faktycznie pomaga;) A na serio, na wszystko juz sa jakies specyfiki, na jeczmien nic nie ma?
  • e.urlik Aniu, powinnaś mieć maść z antybiotykiem ta tę przypadłość, powinno się ją wyleczyć raz a dobrze. Co do złotych obrączek, to trzeba je zdezynfekować i podgrzać, a potem pocierać, ale jakoś nie wierzę w te metody. Całuski!
  • 45gogula Zima i do mnie przyszła. Lubię taką zimę. Poza jednym aspektem. Wyszłam w niedzielę na spacer z psem. Było tak cholernie ślisko, że nawet moje śniegowce nie dawały rady. Odbiło się to na mojej nodze. Już szło ku lepszemu. Prawie nie puchła, prawie nie bolała, ale szczęście moje długo nie trwało, co wiążę z nadwyrężeniem jej na spacerze.
  • annazadroza Tesso:-) Dziękuję i wzajemnie, wszystkiego najlepszego na cały 2019 rok:)))
    Kapuśniak wykończony już. To dobre żarełko na zimno. Duże wiaderko, chyba z 5kg. na bazarku kupiliśmy, część poszła do bigosu, część do kapuśniaku i jeszcze jest w lodówce, bo przełożyłam w duże słoje, ubiłam ciasno tłuczkiem do ziemniaków, żeby się lepiej trzymała kapucha. To wygodny sposób, nie trzeba się martwić o surówkę do obiadu.
    Oko lepiej wygląda, trzeba ciepłym przykładać. Poza obrączką pomaga jajko na twardo, bo długo trzyma ciepło. Ja teraz szklankę z kawą i herbatą przykładałam;) I maść z apteki. Musi czas upłynąć, żeby każda cholera co człeka łapie – przeszła. To jak z katarem – nie leczony trwa tydzień a leczony siedem dni:)))
    Z pulmonologiem nie zwlekaj, żeby było wszystko ok.
  • annazadroza Ewuś:-) To stare, sprawdzone metody. Mój sposób to jeszcze Amol na palec, tak żeby alkohol odparował i wcieranie w powiekę, kiedyś odkryłam i pomogło. Nie pierwszy i nie ostatni raz mnie złapało, a najczęściej się uaktywnia, gdy odporność z jakiegoś powodu słabnie.
    Jak Pan Pies się zimą czuje?
  • annazadroza Gosiu:-) Bidulka, właśnie dlatego chodzę z kijkiem, bo i w łeb można komuś dać i podeprzeć się w razie potrzeby:) Smarowałaś czymś, żeby nodze pomóc? Altacet w żelu jest wygodny. Dawniej trzeba było robić okłady a teraz smarujesz i już.
  • e.urlik Pan Pies, jak to rusek, jest zimą zachwycony! Z tego co czytałam u ciebie, to twoje psiaczki też mają się nieźle 🙂
  • annazadroza Ewciu:-) Szaleją z radości, cudny widok, takie roześmiane mordki:)))
  • emma_b też mam astmę…temat rzeka…chętnie bym kiedyś pogadała:)
  • annazadroza Emmo:-) A to Ci się cholera przyplątała:( Z drugiej strony jeszcze tak źle u mnie nie jest, biorę Salmex, najlepiej mi pasuje, inne różne próby mi nie pasowały. Poza tym wygodny w użyciu, co się liczy. Trochę mnie przytyka od czasu do czasu, ale do wytrzymania, wtedy wyciągam Ventolin. Natomiast nie do wytrzymania jest to, że nie możemy się wybrać do Szczawnicy,( tam jest dobry klimat dla astmatyków poza tym, że to moje ukochane miejsce) z wielu różnych przyczyn i to jest naprawdę wkurzające. A Ciebie klimat jest taki „akuratny” przy tej dolegliwości?
  • annazadroza Miało być – u Ciebie – 😉
  • emma_b zaraz ten Salmex wyguglam, bo nie znam. szczerze mówiąc w Warszawie miałam tę astmę niemal bezobjawową, a nad morzem czuję się znacznie gorzej:(
    Szczawnica powiadasz? okropnie gnuśna jestem, ale może kiedyś…
© Anna Blog

Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Myślę sobie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *