„O Matyldzie co nie chciała Nikodema” 7

Trzy tygodnie później dwie wspaniałe dziewczynki zamieszkały wraz z rodzicami w pięknym, trzypokojowym mieszkaniu na parterze piętrowego domku, do którego należał również ogródek. Piętro zajmowało młode, sympatyczne małżeństwo z rocznym synkiem.

– Będę wreszcie mogła mieć własnego kota i psa – Mira nie posiadała się z radości.

Obydwie panienki rosły szybko, były cudowne, niemniej ogromnie absorbujące. Jeśli jedna spała – druga w tym czasie gwałtownie domagała się towarzystwa. Gdy usypiała – siostra godnie ją zastępowała. Od razu rzucało się w oczy, że są niewiastami o silnych charakterach i nie dadzą sobie w kaszę dmuchać.

Matylda tylko na noc wracała do akademika, zresztą nie zawsze. Mira była bardzo słaba i w pierwszych dniach nie poradziłaby sobie sama z dziećmi. Marek nie mógł opuszczać pracy, Matylda dwoiła się więc i troiła niosąc pomoc przyjaciółce i przywiązując się ogromnie do dziewczynek. Po pierwszym trudnym okresie wszystko się unormowało. Dzieci same ustawiły sobie godziny snu i karmienia. Syte, suche, zadowolone spały i rosły. Młoda mama doszła do siebie, ciocia Matylda odpoczęła. Zbliżał się dzień ślubu młodych rodziców.

28.08.2018

Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii O Matyldzie co nie chciała Nikodema, Powieści. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *